Dziś na zbiórce znów wzięliśmy rakiety "w dłoń" i ruszyliśmy szukać Marsjusza. Niestety i tym razem trafiliśmy w zupełnie inne miejsce - do krainy KOSMOMORSÓW. Okazało się, że jesteśmy im bardzo potrzebni, bo król kosmomorsów został otruty przedziwna mieszanką, a my musieliśmy wyprodukować odtrutkę.
W trakcie podróży rakietami na puntach nauczyliśmy się szyfru, jakim posługują się kosmici - szyfru Morse'a. Pomogło na to znaczeni w porozumiewaniu z dziwnymi stworami.
Dowiedzieliśmy się, że pierwszą rzeczą do wykonania jest zbudowanie kosmicznych baz. W trzech grupach szybko podołaliśmy temu zadaniu i oto efekty naszych prac. Wyszło genialnie!
Następnie przypomnieliśmy sobie pląs "Idzie zuch". I nadszedł czas, gdy otrzymaliśmy pierwsze wskazówki jak uratować króla. Na tajemniczych kartkach wypisane zostały składniki, ale zostały one zaszyfrowane Morsem. Nasze zuchy poznały już doskonale ten szyfr, więc szybko poznaliśmy składniki odtrutki - woda lecznicza, malachit, owoc karamboli i korzeń rosiczki.
Gdy udało nam się rozszyfrować hasła, otrzymaliśmy wszystkie składniki do kubeczka i mogliśmy napoić stworzonym eliksirem króla. Jednak okazało się, że choroba szybko przechodzi na innych ludzi i zaatakowana została nasza kadra. W grupach musieliśmy poradzić sobie jeszcze z udzieleniem pierwszej pomocy.
Na zakończenie w grupach przekazaliśmy naszej kadrze jedno zaszyfrowane hasło związane z rzeczą znajdującą się w zuchówce. Do tego musieliśmy wykorzystać nasze ciała i nadać Morse'a przy pomocy znaków - kropki i kreski.
W ramach podziękowań król Kosmomorsów wręczył nam oficjalny bilet na Festiwal Piosnki Zuchowej "Wiatraczek", na który od następnej zbiorki będziemy się szykować.